Drzewa skazane na śmierć? Kontrowersje wokół parku linowego w Busku-Zdroju [ZDJĘCIA]

Buski park linowy, którego budowa trwa przy ulicy Rokosza, to inwestycja za milion złotych. Finansowana w całości z budżetu gminy, ma być oddana do użytku z końcem 2021 roku. Czy cierpi na tym miejski drzewostan? Tak twierdzi jeden z czytelników.

- Kiedy wszedłem do miejsca, gdzie montowane są urządzenia parku linowego, przeraziłem się. Wszystko opiera się na rosnących tam drzewach, gdzie są rozpinane liny. Niektóre rośliny są objęte obręczami. To jeszcze nie jest najgorsze, bo kiedy pień będzie się rozrastał, to rozsadzi całe oprzyrządowanie. O wiele gorsze są śruby, które wkręcane są z każdej ze stron do pni. To potężne kawałki żelaza. Górne linki trzymają się na klepach, a każda z nich przymocowana jest jedną śrubą. Te drzewa po prostu uschną. Tym bardziej, że instalacja montowana jest także na brzozach, które mają bardzo marną tkankę - mówi mężczyzna.

- Rozumiem troskę osoby, która martwi się o przyrodę. Niemniej jednak tego typu rozwiązania są stosowane powszechnie w parkach linowych. Nie tylko wykorzystuje się niezależne słupy, ale także drzewa. Byłem na miejscu i widziałem, że rośliny są zabezpieczone za pomocą specjalnych łat i osłon, które mają za zadanie je ochraniać. Staramy się realizować wszystko zgodnie z projektem, jego zasadami i z pozwoleniem, które na tę inwestycję było wydane - komentuje Waldemar Sikora, burmistrz Buska-Zdroju.

Czytelnik zapowiada dalsze działania w sprawie. - Będę to monitorował na bieżąco. Jeśli drzewa rzeczywiście zaczną schnąć, a będzie to widać już po dwóch - trzech latach, to postaram się o nagłośnienie tej sprawy na wszystkie możliwe sposoby. W Urzędzie Miasta i Gminy Busko-Zdrój chyba ktoś nie do końca przemyślał tę inwestycje. Przecież można to inaczej rozwiązać, chociażby przez kleje przyklejone do kory - mówi.