Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Great Western Trail, czyli gra planszowa, do której będziecie wracać już zawsze [RECENZJA]

Redakcja
Great Western Trail od światowej premiery w 2016 r. w rankingu najlepszych gier planszowych BGG zajmuje miejsce w pierwszej dziesiątce. To gra, która przed rozegraniem pierwszej partii sprawia wrażenie dużo bardziej skomplikowanej, niż faktycznie jest, a przed rozegraniem trzeciej – dużo prostszej, niż rzeczywiście jest. Będziecie do niej wracać dziesiątki razy przez długie lata i zaniedbacie domowe obowiązki. W okazji premiery dodatku „Kolej na północ”, który ukaże się na przełomie czerwca i lipca, recenzujemy grę, która w dwa lata stała się już klasykiem.

Czytaj też: Azul, jedna z najlepszych gier planszowych zeszłego roku, doczekała się polskiego wydania! [RECENZJA]

Podczas rozgrywki Great Western Trail jako ranczerzy kilkukrotnie przemierzamy tytułowy szlak handlowy z Teksasu do Kansas City, sprzedając i kupując po drodze bydło, handlując z Indianami i zatrzymując się na nocleg w przydrożnych budynkach. Wszystko to ma na celu jedno – skompletowanie jak najbardziej wartościowego stada i wysłanie go pociągiem jak najdalej na zachód. Proste? Tak i nie.

Dlaczego Great Western Trail nie jest tak trudny, jak się wydaje przed pierwszą partią
Po drodze mamy jednak mnóstwo możliwości. Możemy dotrzeć do Kansas City jak najszybciej, by od razu zgarnąć pieniądze i punkty za dostawę. Możemy wielokrotnie zatrzymywać się po drodze, by kupić na targu bardziej szlachetne gatunki krów i sprzedać te mniej wartościowe. Możemy zbudować kilka własnych budynków, które spowolnią innych graczy, a nam pozwolą skorzystać ze specjalnych bonusów. Możemy zatrudnić kowboja, który pomoże wynegocjować lepsze ceny na targu (a nawet kupić krowy niedostępne dla innych graczy), inżyniera, który pozwoli postawić budynki dające lepsze bonusy, lub konduktora, który umożliwi tańszy transport bydła do odległych miast. Możemy zatrzymać się na chwilę, by pohandlować z Indianami, zdobyć certyfikat jakości, który zwiększy wartość naszego stada, lub przetrzeć szlak, który do tej pory był zablokowany – i być może uniknąć opłaty za przejazd innym odcinkiem. Możemy zbudować własną stację kolejową, która da nam dodatkowe punkty, wysłać pociąg nieco dalej na zachód, by zaoszczędzić na kolejnej dostawie, albo podjąć się wykonania kilku pobocznych, dodatkowo punktowanych zadań.

Great Western Trail, czyli gra planszowa, do której będziecie wracać już zawsze [RECENZJA]

Gra na pierwszy rzut oka sprawia więc wrażenie bardzo skomplikowanej (i faktycznie taka jest, ale w zupełnie inny sposób, niż początkowo się to wydaje), a gruba instrukcja i liczne piktogramy onieśmielają. Tak naprawdę zasady rozgrywki są jednak niezwykle proste, bo każdorazowo gracz musi wybrać jedną z dwóch lub trzech opcji. O ile kroków na mapie chcę się przesunąć i w którym z dostępnych budynków chcę się zatrzymać? Którą z dwóch dostępnych tam akcji chcę wykonać? Czy chcę zatrudnić kowboja czy konduktora? Czy wolę wysłać mój pociąg dalej na zachód czy może zwiększyć wartość mojego stada?

Oczywiście każda z tych decyzji ma koniec końców kluczowe znaczenie i bardzo istotne jest, by składały się one w spójną strategię, ale gra wykłada je przed graczem jedną po drugiej, w eleganckim porządku: najpierw przesuwam się na mapie, potem wykonuję wybraną akcję, koniec tury. To zdecydowanie ułatwia nowym graczom oswojenie się z mechaniką gry i jednocześnie sprawia, że tury są bardzo szybkie.

Great Western Trail, czyli gra planszowa, do której będziecie wracać już zawsze [RECENZJA]

Dlaczego Great Western Trail nie jest tak prosty, jak się wydaje po drugiej partii
I tu przechodzimy do tego, co sygnalizowałem już wcześniej – po opanowaniu podstaw gra bardzo szybko wydaje się bardzo prosta. Oczywista na samym początku i dość intuicyjna strategia inwestowania w kowbojów i hurtowe kupowanie bydła wydaje się nieco zbyt niszczycielska, a wszystkie inne – zupełnie nieskuteczne. „Gra jest źle zbalansowana, a kowboje za mocni” – piszą w niemal każdej recenzji ci, którzy w Great Western Trail rozegrali dwie-trzy partie, po czym rozczarowani odłożyli na półkę. Nic bardziej mylnego, bowiem dopiero w kolejnych kilku partiach poznajemy całą moc GWT – przynajmniej trzy równoprawne (choć niektóre wymagające nieco większej dyscypliny i umiejętności taktycznego myślenia) strategie, prowadzące do zwycięstwa po wyjątkowo zaciętej walce, w której do ostatnich chwil nie sposób wskazać faworyta.

W Great Western Trail punktować można na 11 (!) różnych sposobów, a dzięki temu, że punkty zliczane są dopiero po zakończeniu rozgrywki, gra trzyma w napięciu do samego końca. Sprawia to, że do ostatniej tury każdy gracz walczy o każdy dostępny punkt i żaden z uczestników nie jest w stanie zdominować rozgrywki.

Jeśli dwóch graczy w swoich kolejkach czyści planszę z kowbojów i krów, trzeci – zamiast próbować zbierać resztki – może z łatwością skupić się na strategii opierającej się na rozbudowywaniu stacji czy stawiania kolejnych budynków – i wygrać, pomimo tego, że na pierwszy rzut oka jest w dużo gorszej sytuacji. Co ważne, nikt nie czuje też w połowie partii, że nie ma już wpływu na rozgrywkę, a gra jest dla niego przegrana, niezależnie od tego, co zrobi z kolejnych turach (tak, jak często ma to miejsce w podobnych grach – patrz: Catan).

Great Western Trail, czyli gra planszowa, do której będziecie wracać już zawsze [RECENZJA]

Nie tylko dla zaawansowanych
Great Western Trail otrzymała w 2018 r. tytuł Zaawansowanej Gry Roku. Nic w tym dziwnego, bo to gra, która daje ogromne pole do popisu dla graczy lubiących taktykę, a z każdą kolejną partią odkrywa przed nami kolejne strategie i nieoczywiste sposoby na zdobywanie punktów. Z drugiej strony niejednokrotnie partie między zaawansowanymi graczami, a tymi, którzy rozgrywają dopiero drugą-trzecią partię kończą się zaciętym finiszem. Wynika to z elementu losowości (choć stosunkowo niewielkiego – dobry gracz nie przegra, bo miał pecha) i tego, że Great Western Trail dość łatwo opanować na bardzo przyzwoitym poziomie.

Największą zaletą GWT jest jednak to, jak niesamowicie wciąga – nie raz i nie dwa przełożycie ważne obowiązki „na jutro”, żeby rozegrać jeszcze jedną partię. Warto też dodać, że po tym, jak opanujecie już podstawy gry, rozgrywka dwuosobowa powinna zająć około godziny, a trzy- lub czteroosobowa – maksymalnie dwie. To główny „zarzut”, jaki można wystosować w kierunku GWT – z racji jej długości, w ciągu jednego wieczora da się w nią zagrać maksymalnie trzy razy. A szkoda, bo naprawdę chciałoby się więcej.

Ocena: 10/10

od 12 latprzemoc
Wideo

Akcja cyberpolicji z Gdańska: podejrzani oszukali 300 osób

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto