Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Dwór Gd. Prezes kontra sołtys na sesji Rady Miasta

red
Nowy Dwór Gd. XVIII sesja Rady Miejskiej
Nowy Dwór Gd. XVIII sesja Rady Miejskiej Tomasz Chudzyński
Nowy Dwór Gdański. Sprawą w sądzie zagroził prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowym Dworze Gd. Mirosław Myszka Danucie Hojarskiej, sołtys Lubieszewa. Ostra wymiana zdań miała miejsce na ostatniej sesji Rady Miejskiej.

XVIII sesja obecnej kadencji Rady Miejskiej Nowego Dworu Gdańskiego odbywała się dość sprawnie. Radni podjęli kilkanaście uchwał, m.in. tę, dotyczącą rewitalizacji obszaru zdegradowanego. Była też uchwała w sprawie określenia przystanków komunikacyjnych na terenie Gminy Nowy Dwór Gdański oraz warunków i zasad korzystania z tych przystanków przez przewoźników.

Zawarto też porozumienie pomiędzy miastem Gdańsk, a gminą Nowy Dwór Gdański.

W sprawach różnych głos zabrał natomiast Mirosław Myszka, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Nowym Dworze Gdańskim, któremu sołtys wsi Lubieszewo, Danuta Hojarska, zarzuciła na poprzedniej sesji nieprawidłowości przy sprzedaży gruntu (znajduje się obecnie na tym terenie market) czy zbyt drogi kredyt na termomodernizację bloków.

Mirosław Myszka zarzucił byłej poseł Samoobrony kłamstwo.

- Nie pozwolę na oczernianie pracy Spółdzielni Mieszkaniowej i łamanie prawa. Z panią sołtys Lubieszewa spotkamy się w sądzie - mówił Mirosław Myszka. - Prawda jest taka, że grunt o którym mówiła pani Hojarska, sprzedaliśmy dwa razy drożej niż opiewała oficjalna wycena. Sprzedaż tej działki generalnie była trudna, próbowaliśmy ją sprzedać w sumie dziewięć razy. Mieszkańcy płacą obecnie znacznie mniej za ciepło, niż poprzednio, więc opłacało się kredyt na termomodernizację zaciągnąć.

- Z panem prezesem chętnie spotkam się w sądzie - odpowiedziała Danuta Hojarska. - Wszystko udowodnię. Mam odpowiednie dokumenty.

Obie strony nie szczędziły sobie złośliwości.

- Pani Hojarska twierdzi, że się nie znamy. Tymczasem ja u pani Hojarskiej byłem w 1996 r. w gospodarstwie, pracując w innej firmie, z fakturą za prace kombajnu. Zostałem przez nią wyrzucony. Dziesięć lat później byliśmy na tym samym balu charytatywnym i tak się złożyło, że tańczyliśmy ze sobą w parze. Strasznie mi pani wtedy buty podeptała.

- Faktury za kombajn przychodziły pocztą - odpowiedziała Hojarska. - Czy tańczyliśmy? Nie pamiętam pana, a jeśli miał pan podeptane buty, to znaczy, że nie umie pan po prostu tańczyć.

Więcej o sprawie w papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego".

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowydworgdanski.naszemiasto.pl Nasze Miasto