Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szykuje się potężna wojna o kanalizację w Busku. Grupa mieszkańców kontra władze miasta. Padają mocne słowa. Zobaczcie zdjęcia

Michał Kolera
Michał Kolera
Tak wyglądały zalane posesje w Busku-Zdroju podczas letnich ulew. >>>Więcej w galerii zdjęć.
Tak wyglądały zalane posesje w Busku-Zdroju podczas letnich ulew. >>>Więcej w galerii zdjęć. archiwum
Posesje przy ulicy Kusocińskiego w Busku-Zdroju podczas letnich ulew były zalewane przez ścieki. Płynęły po podwórkach i ulicach. Mieszkańcy chcą złożyć zawiadomienie do prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Miasto twierdzi, że ilości wody, jaka spadała latem nie byłaby w stanie przyjąć żadna instalacja. - Poza tym ludzie kierują wodę deszczową do rur z nieczystościami. To nielegalne - mówi burmistrz Waldemar Sikora.

Mieszkańcy ostro o problemie z kanalizacją w Busku

Podczas ulew, które wystąpiły latem 2021 roku, spadły takie ilości wody, że Busko-Zdrój zamieniło się w jedno wielkie jezioro. Szczególnie trudna sytuacja była na ulicy Kusocińskiego, gdzie zalane zostały całe posesje. Mieszkańcy skarżą się, że po ustąpieniu wody na podjazdach i podwórkach znajdowali kawałki kału, zużyte prezerwatywy, podpaski i pieluchy. Ich zdaniem, modernizacja kanalizacji sanitarnej, odprowadzającej ścieki, która została przeprowadzona w ubiegłej dekadzie była źle zrobiona, dodatkowo mogło tam dojść do przestępstw.

- Sprawa wyszła na jaw podczas letnich nawalnych deszczy. W momencie, kiedy zaczyna lać deszcz, z połowy Buska spływają do nas wody opadowe. To wszystko się nie mieści i z kanalizacji sanitarnej zaczyna wybijać woda. Zalewa całą dzielnicę. Wszystko jest podtopione. Wylewa się nawet 800 metrów dalej. Przelewa się przez ogrodzenia. Wchodzi do piwnic, na podwórka, do garaży

- mówi Kamil Oliwkiewicz, mieszkaniec ulicy Kusocińskiego.

- Dotarliśmy do dokumentów, które pokazały, jak niepoważnie miasto podeszło do problemu. W umowie z firmą było zapisane, że podczas remontu miano użyć specjalnej technologii, dzięki której nie trzeba będzie rozkopywać całej ulicy. Koszt robót miał być duży - 4 700 000 złotych, jednak brak wykopów to znaczne udogodnienie dla mieszkańców. Umowa jednak została skonstruowana w ten sposób, że jeśli wystąpią jakieś trudności, możliwa jest zmiana technologii. Za tę samą cenę - tłumaczy.

Według interpretacji dokumentów, którą przedstawiają mieszkańcy, rura odprowadzająca wodę po remoncie miała mieć 50 centymetrów średnicy, w rzeczywistości ma zaledwie 25. - Zmiana technologii oczywiście nastąpiła. Za gorzej wykonaną pracę gmina zapłaciła po staremu 4,7 miliona złotych. Według rozmów, które przeprowadziłem z pracownikami firm zajmujących się zakładaniem kanalizacji, takie roboty są warte co najwyżej 700 000 złotych. Pytam się więc, na co poszły pozostałe cztery miliony - mówi Kamil Oliwkiewicz.

- Sprawa trafi do prokuratury i do Centralnego Biura Antykorupcyjnego w przyszłym roku - jesteśmy na etapie kompletowania dokumentów - dodaje Kamil Oliwkiewicz. Zawiadomił już Wojewódzką Inspekcję Sanitarną, Wody Polskie, Urząd Miasta i Gminy, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Busku.

- Inspektorat podjął działania kontrolne. Miasto zarzuca nam, że nielegalnie podpinamy wodę z rynien do kanalizacji sanitarnej, stąd problemy z przelewaniem się ścieków. To nieprawda. Nawet jeśli ktoś tak postąpił, to gmina powinna to wykryć i nałożyć odpowiednie kary - dodaje.

W sprawie kanalizacji - stanowcze stanowisko burmistrza Buska

Burmistrz Waldemar Sikora ma inne zdanie na ten temat.

- Kontrola owszem była. I wykazała, że prawie wszystkie budynki na tej ulicy mają podłączoną kanalizację deszczową do sanitarnej. Niech mieszkańcy nie dziwią się, że później jest taka sytuacja. Prowadziliśmy tam cztery lata temu postępowanie, sprawa została zgłoszona do prokuratury. Niestety po drodze gdzieś ugrzęzła, prokuratura uznała, że nasze zawiadomienie jest bezzasadne. Nie wiem dlaczego. Po tych podtopieniach w lipcu i sierpniu, woda zalała pół miasta, dotarła do Stawu Niemieckiego, kilka dni spływała. To były przyczyny zalewania posesji

- mówi.

Czy boi się zawiadomienia przez mieszkańców Kusocińskiego prokuratury i Centralnego Biura Antykorupcyjnego? - Proszę, niech je składają. Ja nie mam nic do ukrycia - stwierdza.

- W przyszłym roku będziemy robić kompleksową diagnozę sytuacji z kanalizacją od ulicy Uchnasta do Waryńskiego. Zamierzamy rozwiązać ten problem kompleksowo - podsumowuje.

- Nie ma żadnego przekrętu w dokumentach. To, że w latach 60. ubiegłego wieku ktoś napisał w papierach, że rura ma 50 centymetrów, a w rzeczywistości jest 25, to nie nasza wina. Dopiero w chwili modernizacji okazuje się, co jest naprawdę pod ziemią. Wszystko jest udokumentowane. Czuwał nad tym inżynier kontraktu, projektant oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska. Poza tym opady latem były bardzo intensywne. Kiedy występuje taka katastrofa, nie wiem, czy jakaś kanalizacja byłaby w stanie przyjąć tyle wody - mówi Krzysztof Kryczka, szef Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Busku-Zdroju.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na buskozdroj.naszemiasto.pl Nasze Miasto