Tych spraw do dziś nie rozwiązano. Kto stoi za tymi tajemniczymi zaginięciami?
Ernestyna Wieruszewska i Anna Semczuk
Dwie 17-latki zaginęły 26 stycznia 1993 roku na Podhalu. Co się z nimi stało? Do dziś nie wiadomo. Na co dzień dziewczyny uczyły się w renomowanym warszawskim liceum, a do Zakopanego przyjechały 22 stycznia na ferie zimowe. Nocowały w Kościelisku, w prywatnej kwaterze, w której Ernestyna gościła już wcześniej.
W pierwszych dniach pobytu dziewczyny chodziły po górach. W dniu zaginięcia zapłaciły za pobyt. Miały jechać do Zakopanego kupić bilety powrotne i spotkać się ze znajomymi, a potem wrócić na kwaterę. Gdy o 19 nadal ich nie było, zaniepokojona gospodyni skontaktowała się z TOPR, a kolejnego dnia rano zgłosiła zaginięcie policji i powiadomiła rodziców Ernestyny i Anny.
Dziewczyny w wynajmowanym pokoju zostawiły praktycznie wszystkie rzeczy osobiste, w tym pieniądze i paszporty. Z tego powodu mało prawdopodobna wydaje się hipoteza o ucieczce za granicę. Również wersja, w której dziewczyny wyszły w góry, gdzie doszło do nieszczęśliwego wypadku, jest mało prawdopodobna. Śledczy brali pod uwagę także zabójstwo oraz porwanie do agencji towarzyskiej.
4 marca 1993 roku ojczym Anny zgłosił, że z jego samochodu skradziono paszport i pamiętnik pasierbicy. Nie udało się jednak ustalić tożsamości sprawcy.
Pomimo nagłośnienia sprawy w kraju i spływających zgłoszeń, tropy prowadziły donikąd, a zagadki zaginięcia nastolatek do dziś nie rozwiązano.