Międzynarodowy Festiwal Muzyczny imienia Krystyny Jamroz w Busku-Zdroju. Miasto oddało hołd artystce. Zobacz zdjęcia

Od 30 lat Busko Zdrój zaprasza na Międzynarodowy Festiwal Muzyczny imienia Krystyny Jamroz. - Festiwal jest dumą naszego miasta i jego mieszkańców, to hołd dla śpiewaczki, Krystyny Jamroz, która tu się urodziła – mówił przed inauguracyjnym koncertem burmistrz Jerzy Szydłowski. - Festiwal przyciąga ludzi a także wirtuozów światowych i krajowych scen muzycznych. Tegoroczna, jubileuszowa edycja, jest zwieńczeniem wielu lat pracy nad tym niezwykle wymagającym przedsięwzięciem, które zyskało znakomitą opinię w środowisku muzycznym i wierną publiczność - dodał.

Zobacz zdjęcia z tego wydarzenia:

Gości witała dyrektor Buskiego Samorządowego Centrum Kultury, Katarzyna Legawiec. Na inaugurację przybyła rodzina patronki festiwalu: mąż Sergiusz Mikulicz, córka Krystyna Jamroz z mężem Henrykiem Kuźniakiem. Obecni byli posłowie: Anna Krupka, Artur Gierada oraz Krzysztof Lipiec, Minister Rolnictwa Czesław Siekierski, wojewoda Józef Bryk, marszałek województwa świętokrzyskiego Renata Janik, starosta buski Jerzy Kolarz, szefowie placówek kultury, samorządowcy, radni. List gratulacyjny przysłała Minister Kultury, Hanna Wróblewska

Dyrektor artystyczny festiwalu, Artur Jaroń dziękował wszystkim, bo, mimo że jubileuszowy, festiwal rodził się w bólach i mógł w ogóle nie dojść do skutku. Decyzja, że jednak się odbędzie zapadła na spotkaniu z marszałek Renatą Janik i burmistrzem Buska Zdroju, Jerzym Szydłowskim, którzy wsparli go mocno. Specjalne słowa podziękowań Artur Jaroń skierował do posła Gierady, bo po jego interwencji Ministerstwo Kultury znalazło i dobre słowa i pieniądze, pomógł Czesław Siekierski i poseł Krzysztof Lipiec, który od lat wspomagał festiwal.

W inauguracyjny wieczór pokazano operę Giacomo Pucciniego Cyganeria w wykonaniu studentów Akademii Muzycznej, reżyserował Michał Znaniecki, a śpiewakom towarzyszyła Ukraińska Orkiestra Symfoniczna Nadiia pod batutą Jurka Dybały. W zawiłości akcji i w problemy bohaterów Cyganerii – członków paryskiej bohemy z końca XIX wieku, wprowadzał widzów krytyk muzyczny, Adam Czopek. Ponieważ libretto opowiada o nieszczęśliwych miłościach i biedzie radził zaopatrzyć się w chusteczki, bo finał zawsze wywołuje łzy. Zanim jednak rozległy się końcowe akordy widzowie przeżyli niejedno zaskoczenie, największym z pewnością była scenografia – akcja rozgrywała się nie tyle na nieogrzewanym poddaszu co w śmietniku/lumpeksie. Michał Znaniecki proszony przez Adama Czopka o wyjaśnienie tłumaczył, że pomysł podsunął mu sam Puccini.

- On eksperymentował, pokazywał w operze to, na co publiczność patrzeć nie chciała: biedę, te przypominające dzisiejsze blokowiska kamienice. Zastanawiając się na co dzisiaj ludzie nie chcą patrzeć, co pomijają wzrokiem doszliśmy do tego właśnie. Rozczytaliśmy libretto i nawet dla nas, współcześnie, relacje między bohaterami są szokujące, ten spektakl jest amoralny: ktoś uwodzi żeby mieć co jeść, ktoś rozstaje się z dziewczyną by ta dla własnego dobra znalazła bogatszego kochanka. Odczytaliśmy Cyganerię na nowo, ale zgodnie z pierwowzorem – tłumaczył Michał Znaniecki.

Sądząc po gromkich brawach buskiej publiczności ta interpretacja się podobała i młodzi śpiewacy mogli cieszyć się z sukcesu.
Po ostatnim takcie i ukłonach przyszła pora na bankiet i jubileuszowy tort oraz toast wznoszony lampką wina. Można było porozmawiać z artystami, podzielić się wrażeniami. Także z dwóch innych wydarzeń festiwalowych, bo w sobotę, jeszcze przed inauguracją, odbyły się dwa koncerty: w muszli w Parku Zdrojowym występowały chóry akademickie z SGGW w Warszawie, Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie Akademii WIT w Warszawie i z Politechniki Świętokrzyskiej.

Także po południu w synagodze w Szydłowie rozbrzmiewała polska muzyka filmowa. Filmowe przeboje śpiewała Marzena Trzebińska.